To nadal nie koniec Roku Języka Tureckiego na moim blogu. Dziś rozmawiam z Joanną Bakır, tłumaczką i lektorką, właścicielką firmy Zirve Lehçe-Türkçe.
Jaki był Pani pierwszy kontakt z językiem tureckim?
Pierwszy raz zetknęłam się z językiem tureckim w pracy. Zaraz po zdobyciu wykształcenia na kierunku turystyczno-hotelarskim zaczęłam pracę w biurze turystycznym. Właścicielem biura był Turek. To od niego usłyszałam po raz pierwszy ten język. Pierwsze wrażenie? „Nigdy nie nauczę się tego języka! ” Jak to się mówi, „nigdy nie mów nigdy!”. Dziś język turecki jest moim codziennym narzędziem pracy. Jestem tłumaczem języka tureckiego, lektorem na kursach językowych oraz udzielam prywatnych lekcji języka tureckiego.
Czy po opanowaniu początkowego zwątpienia uczyła się Pani języka na kursach, czy samodzielnie?
Na początku w ogóle nie myślałam o nauce tureckiego. To się stało… po prostu. Nie myślałam, że zostanę dłużej w tym biurze niż 3-4 miesiące. Traf chciał, że szef, kilka tygodni po przyjęciu mnie do pracy, wysłał mnie do Turcji, „żebym zobaczyła, co sprzedaję”. Pojechałam i.. zakochałam się w tym kraju. Nie w Turku, tylko w Turcji, kulturze, klimacie, kuchni… Język turecki ciągle był dla mnie czarną magią, jedyne słowo, które znałam, to „anlamıyorum” (nie rozumiem).
Od tego czasu regularnie jeździłam do Turcji, głównie służbowo. Nie przeszkadzał mi brak znajomości tureckiego, swobodnie porozumiewałam się po niemiecku i angielsku. Jednak siłą rzeczy przebywając wśród Turków osłuchiwałam się z tym językiem. Po jakimś czasie zdecydowałam się na przeprowadzkę do Turcji. Pracując wśród Turków z każdym dniem rozumiałam coraz więcej, coraz więcej również potrafiłam powiedzieć. Słuchałam dużo radia, oglądałam filmy tureckie, szczególnie te z udziałem fantastycznego i bardzo charakterystycznego aktora, nieżyjącego już niestety Kemala Sunala. Oglądając filmy zawsze miałam przy sobie zeszyt, w którym zapisywałam całe zdania, zwroty, pojedyncze słowa. To mi bardzo dużo dało, ale po zapisaniu nie wracałam do tego, zapamiętywałam wszystko od razu. Dużo pomogli mi moi przyjaciele i współpracownicy, którzy mnie poprawiali, jeśli mówiłam coś źle. Nauka języka tureckiego przyszła mi, można powiedzieć, automatycznie. Nie uczyłam się go na żadnym kursie czy w szkole. Gdzieś po drodze poczytałam o zasadach gramatyki i tyle. Dziś swoją wiedzę językową wykorzystuję w pracy. Właściwie nie myślę, że to praca, bo tłumaczenie i nauczanie języka tureckiego sprawia mi ogromną przyjemność.
Czy w Polsce jest duże zainteresowanie nauką tureckiego?
Myślę, że coraz większe. Nie mam tu na myśli studentów turkologii, raczej osoby, które chcą się nauczyć języka tureckiego na poziomie komunikatywnym. Jest ich coraz więcej. Prowadzę kursy językowe od kilku lat i co roku chętnych jest coraz więcej. Różne są powody, dla których ktoś chce się nauczyć tego języka, jak również różny jest przedział wiekowy uczących się.
Z jakich materiałów korzysta Pani, prowadząc kursy?
Korzystam głównie z tureckich podręczników objaśniających gramatykę języka tureckiego. To są materiały dla mnie. Natomiast kursanci ćwiczą zdobytą wiedzę gramatyczną i leksykalną częściowo na materiałach, na których ćwiczą obcokrajowcy uczący się języka w Turcji.
Co sprawia trudności Polakom uczącym się tureckiego, a co jest dla nich łatwe?
Myślę, że gramatyka nie jest zbyt trudna. Jak się zrozumie podstawowe zasady, to już połowa sukcesu. Druga połowa to słówka. Myślę, że z tym jest gorzej. Nawet jeśli ktoś nie zna lub zna bardzo słabo na przykład angielski to i tak jest w stanie niektóre słówka wyłapać i co nieco zrozumieć. Słówka angielskie są obecne na co dzień w naszym życiu. Jeśli chodzi o język turecki, to sprawa jest trudniejsza, bo nie mamy tylu okazji do osłuchania się z tym językiem. Tu nauka jest zupełnie od zera i zapamiętywać trzeba całkiem obce nam słowa. Mam tu na myśli osoby, które chcą się nauczyć języka tureckiego, a nie miały wcześniej z nim żadnej styczności.
Czy w Polsce jest duże zapotrzebowanie na usługi tłumacza języka tureckiego?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno tłumacz języka tureckiego nie ma takiej liczby i wyboru zleceń jak tłumacze bardziej popularnych języków. Ale z drugiej strony tłumaczy tureckiego nie ma aż tylu co na przykład tłumaczy języka angielskiego.
Jaki jest Pani ulubiony element kultury tureckiej? Książki, filmy, muzyka, a może jeszcze coś innego?
Tak, jak wspomniałam wcześniej, Turcja mnie zauroczyła pod wieloma względami. Historia, zabytki, klimat, kuchnia turecka, muzyka, krajobrazy, styl życia w Turcji. Mogłabym wymieniać jeszcze długo. Z czasem, gdy zaczęłam rozumieć już co nieco po turecku, zainteresowałam się tureckim kinem. Pasjami oglądałam stare filmy, ale również nowsze produkcje. Bardzo lubię seriale komediowe takie jak np.”Yarım elma”, „Çocuklar duymasın”, „Seksenler”, „Doksanlar”. Dwa pierwsze tytuły są fajnymi, odprężającymi produkcjami, dwa ostatnie pokazują Turcję w tytułowych latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, sytuację polityczną kraju, życie tureckich rodzin w tych czasach, na tle przemian. Serial „Doksanlar” oglądałam zawsze z rozrzewnieniem, nadal czasem do niego wracam, pokazuje on Turcję jaka była wtedy, kiedy pierwszy raz tam przyjechałam. Lubię również muzykę turecką. To pop i rock. Fajnie bawiło się przy Tarkanie ale często słuchałam utworów grupy Ayna, miałam również okazję być na ich koncercie. Już po powrocie do Polski odkryłam grupę Pinhani. Zespół rockowy, stosunkowo mało znany, ale fajnie grają. Uwielbiam też kuchnię turecką. Zawsze gdy jestem w Turcji, nie mogę się najeść tych wszystkich pysznych dań. Sama też często gotuję różne potrawy tureckie.
Dziękuję bardzo za rozmowę.