Jak niedawno pisałam, w UNESCO trwa rok azerskiego poety Mołły Panacha Wagifa. Z tej okazji przedstawiam jego dwa następne utwory przełożone przez Jana Huszczę. Są to gazele – o tym gatunku wspominałam już, pisząc o Imadaddinie Nasimi.
(część I)
(Pisanie)
Światło mych oczu – przysłane przez miłą pisanie.
Radość wróciła, znów mnie uskrzydliło pisanie.
Gdy przeczytałem, z wdzięczności tuliłem do oczu –
Życie cudowne, bo je okwieciło pisanie.
Krwawe łzy lałem, bolesną trapiony rozłąką.
Oślepłem, czytać niełatwo mi było pisanie.
I tylko w niemej tęsknocie patrzyłem na drogę,
Ale, Allachu, to wszystko zmieniło pisanie.
Moja przecudna, pokochajże tkliwie Wagifa,
Żeby miłością najżywszą tęskniło pisanie.
(Słońce i księżyc, ujrzawszy lica twe, przypomniałem…)
Słońce i księżyc, ujrzawszy lica twe, przypomniałem.
Całując usta, najsłodsze wino w szkle przypomniałem.
I pomyślałem, jak posłać pisanie ukochanej?
Tak pomyślawszy, wiatr, co przed koniem mknie, przypomniałem.
Rozwarte wargi, w uśmiechu błysnęły zęby-perły.
Diamenty jasne, ukryte w morskim dnie, przypomniałem.
Jak obłąkany, skazany na męki przez namiętność,
Czerń twych warkoczy, która jak ogień zże, przypomniałem.
I pomyślałem, kto się objąć kibić jej odważy?
Tak pomyślawszy, twój pas, co świeci mi, przypomniałem.
Znów ukochanej Wagifa ujrzawszy twarz jak róże,
Wprost opętany, oto wiersze we śnie przypomniałem.