Kilka lat temu dzięki rozmowie z Justyną Całczyńską dowiedziałam się, że w Uzbekistanie są uprawiane niezwykłe odmiany cytryn – pomarańczowe i zielone. Dziś mamy w Unii Azjatyckiej cytrynowy dzień, a więc okazję do rozwinięcia tego tematu.
Ojczyzną cytryn są Indie, Chiny i niektóre wyspy Oceanii, można by więc pomyśleć, że do Azji Centralnej im daleko, a jednak. Prekursorem ich uprawy w Uzbekistanie był Zainiddin Fahrutdinov, założyciel taszkenckiej cytryniarni (oranżerii?). W latach 50. w Uzbeckiej SRR podejmowano próby uprawy cytryn (sadzonki sprowadzano z Gruzji). Te jednak się nie powiodły i projekt został zakończony – uznano, że klimat kontynentalny nie sprzyja cytrusom. Fahrutdinov ponoć jako jedyny nie poddawał się i mimo braku finansowania przez dalsze dziesięć lat eksperymentował z selekcjonowaniem odmian, aż w końcu osiągnął sukces. W 1967 r. zaprezentował nową odmianę „Taszkent”, pochodzącą od cytryny Meyera (Citrus limonelloides) i odmiany nowogruzińskiej cytryny zwyczajnej (Citrus limon). Cytryna „Taszkent” to niskie drzewo owocujące raz w roku, a charakterystyczna pomarańczowa skórka owoców jest delikatna i ponoć także nadaje się do jedzenia. Uzbeckie cytryny są bardzo soczyste i sprawdzają się też w amatorskich uprawach. Podobno czasem można je kupić nawet w Polsce.
Od tego momentu Zainiddin Fahrutdinov zyskał sławę i uznanie. Musiał się zmierzyć z prawdziwym najazdem dziennikarzy, naukowców, sadowników i działaczy partyjnych. Słów uznania doczekał się także z ust Czingiza Ajtmatowa. Podobno nawet powstał film dokumentalny o nim, którego jednak nie udało mi się odnaleźć. W każdym razie Fahrutdinov otrzymał działkę, na której założył cytryniarnię, dalej pracował nad odmianami i udało mu się wyselekcjonować dalsze odmiany – Taszkencką i Jubileuszową. Wszystkie musiały rosnąć pod szkłem, nie zdołał wyhodować żadnej gruntowej. Za to owoce Fahrutdinova poleciały nawet w kosmos – ponoć zabrał je tam kosmonauta Władimir Dżanibekow, który potem osobiście odwiedził cytryniarnię.
Zainiddin Fahrutdinov przyczynił się także do rozwoju uprawy cytryn pod szkłem w Baszkortostanie, gdyż to on przekazał pierwsze sadzonki doświadczalnemu gospodarstwu w Ufie. Z tego gospodarstwa rozwinął się potem największy ośrodek uprawy cytryn w Rosji, działający do dziś. Eksperymenty z odmianami w Uzbekistanie kontynuuje zaś syn Zainiddina, Muhammadaziz. Czasem dość zaskakujące: skrzyżował ponoć cytrynę z… pieprzem. Poza tym ma nadzieję dokonać tego, co nie udało się ojcu, czyli uzyskać odmianę mrozoodporną.
Nie udało mi się znaleźć wystarczająco informacji o zielonych cytrynach, ale zapraszam do poczytania o owocach cytrusowych w Chinach i Japonii.
Literatura
Как лимоны появились в Центральной Азии? История одного трудяги
http://project443875.tilda.ws/page2469821.html
Ciekawe czy te gładkoskóre intensywnie żółte cytryny, które można spotkać w supermarketach to właśnie odmiana uzbecka, czy tylko jakieś podobne.
A skrzyżowanie cytryny z pieprzem brzmi interesująco.
Też ostatnio natrafiłam w warzywniaku na podobną, ale sprzedawczyni twierdziła, że to nic szczególnego, po prostu bardzo dojrzałe. A ze skrzyżowania cytryny z pieprzem wyszła podobno cytryna z pieprzowym posmakiem.
Używałabym w kuchni namiętnie 🙂
A ja opiłabym się soku.