Emigracyjne przyjaźnie, czyli Adolf Januszkiewicz i Gustaw Zieliński

Unia AzjatyckaDzisiejszy wpis w ramach Unii Azjatyckiej to jeszcze jeden artykuł Bożeny Ciesielskiej o Gustawie Zielińskim i jego znajomości z innym znanym polskim zesłańcem tamtych lat – poetą Adolfem Januszkiewiczem (1803-1857), który spisał również wspomnienia z podróży po Syberii i Kazachstanie, a teraz jest patronem Gabinetu Języka Polskiego w Nur-Sułtanie.

Adolf Januszkiewicz

O przyjaźni na emigracji

Bożena Ciesielska

Adolf Januszkiewicz urodził się w 1803 roku w Nieświeżu na Białorusi. Brał udział w powstaniu listopadowym. Został zesłany na Syberię. Był bratem Eustachego – paryskiego księgarza. Na zesłaniu przebywał 24 lata. Pod koniec 1833 roku przeniósł się do miasteczka Iszym. „Naznaczono mu na pobyt wieś Żelakówkę w powiecie iszymskim o 360 wiorst [wiorsta – dawna miara długości 1077 m lub 1066,78 m – przypis B. C.] od Tobolska, ale zatrzymał się czas niejaki w Iszymie, gdzie później stale zamieszkał”.

Ja skoncentruję się na wątku znajomości Adolfa Januszkiewicza z Gustawem Zielińskim. W cytowanych listach została zachowana oryginalna pisownia. Materiał został udostępniony przez Google i może być wykorzystywany do celów niekomercyjnych.

Pobyt Adolfa Januszkiewicza trwał w Iszymie prawie 8 lat, a łączny czas na zesłaniu lat 24. W 1832 przybył na Syberię. O pobycie na zesłaniu, o emigracyjnych przyjaźniach, zajęciach, dolach i niedolach dowiedzieć się można z listów do matki i do rodziny wydanych pod tytułem „Listy ze stepów kirgizkich” [oryginalna pisownia – przypis B. C.]. „Niech jednak Mama nie sądzi – pisze w liście – że zdziczałem, że jestem pustelnikiem. Widuję ludzi, ale wtenczas tylko kiedy sam chcę. Niemasz tego dnia żebym nie widział kilku z moich kolegów. Odwiedzamy się wzajemnie, jeździmy razem na przejażdżki, czytamy często razem, gramy w szachy lub na miłéj gawędce o rodzinnym kraju spędzamy długie godziny”.

„Przez cały czas pobytu Adolfa w Iszymie, było zawsze kilkunastu Polaków. Jedni ubywali, przybywali drudzy. […] Z wojskowych i powstańców 1831 znajdowali się: Tomasz Kiciński, Kasper Babski, Lipski, Woroniecki, Cypryan Grodecki, Mikołaj i Leon Grocholscy. Za chęć ucieczki z Moskwy i przyłączenia się do powstania przysłani zostali Litwini: Paweł Ciepliński, Kasper Szaniawski i Michał Moraczewski; za emisaryuszów roku 1833, Gustaw Zieliński, Eugeni Łempicki i Karol Baliński”.

O tym, jak Zieliński ratował się z pożaru

W liście do matki Januszkiewicz pisze, że po Wielkanocy 1839 r. rano między drugą a trzecią godziną 7 maja głos grzechotki obwieścił, że palą się zabudowania.

„Ubrałem się w minutę, i chwyciwszy w jedną rękę portrecik Mamy, w drugą – wstyd mi wyznać – pieniądze, poleciałem galopem na miejsce pożaru. Zajął się on o 1,300 kroków odemnie, w bani jednego kupca otoczonej zabudowaniami, które zaraz zgorzały, z kilkunastą sztukami bydła, bo wiatr był silny, a ratunek nie mógł być dość spieszny w nocy i w mieście rozrzuconém na rozległéj przestrzeni. Kiedym przybiegł na plac zniszczenia, palił się już dach, tuż przy nim stojącego domu mego poczciwego Gajewa, gdzie po mnie mieszkał od dwóch lat nasz współwygnaniec Gustaw Zieliński. W téj chwili wyskakiwał on przez okno ze swoim psem Ałtajem. Cisnął mi płaszcz i puilares [sakiewka, portfel – przypis B. C.], a sam czémprędzej począł przerzucać na drugą stronę ulicy niektóre wyratowane rzeczy, z obawy żeby się nie zajęły ogniem. Szczęściem, niedaleko mieszkający Paweł, pospieszył z wozem, a tak zdołaliśmy ocalić największą część szczupłej ruchomości naszego towarzysza i być pomocą wielu innym”.

Z dala od rodziny

Adolf Januszkiewicz pisał do brata Januarego: „Muszę ci donieść, mój kochany bracie, jak przepędziłem dzień, w którym spełniło się twoje najdroższe życzenie. Pragnąc należycie go uświęcić, kazałem striapce [striapka – gospodyni – przypis B. C.] dom zamknąć i odpowiadać przychodzącym do mnie, że mnie niemasz, że wyjechałem na ślub mojego brata. Nie myśl jednak ażebym skazawszy siebie na taką dobrowolną samotność, oddał się czarnym myślom i smutkowi. Owszem, dzień ten, pomimo śniegu, który bezprzestannie padał, pomimo posępnej pory i zamknięcia, przepędziłem bardzo wesoło, ożywiony jakiemiś wewnętrznémi przeczuciami, że brat mój, którego tak kocham, będzie szczęśliwy i że jeszcze go uścisnę. Kiedy zaś przyszła chwila, w któréj przypuściłem sobie, że z rąk kapłana odbierasz błogosławieństwo nieba, westchnąłem i modły moje za tobą, poszły do Najwyższego. Nazajutrz zaś jako w dzień twojego wesela i imienin kochanej mamy, z dobrym moim towarzyszem i stołownikiem Zielińskim, wychyliliśmy parę toastów. Oby się one spełniły!”

Przeniesienie do Omska

Prawie po ośmiu latach Adolfa Januszkiewicza przeniesiono do Omska. W związku z planowaną wyprowadzką nie kupował niczego, żeby nie narażać się na dodatkowe koszty. Z tym, co zgromadził zrobił tak: „Dom ze sprzętami i koniem odstąpił Gustawowi Zielińskiemu, którego mama pokocha jak syna, jeżeli kiedy będzie wracał przez Dziahylnę do swojéj rodziny”. Gustaw Zieliński pozostał jeszcze w Iszymie, ale nie na długo – w roku 1842 – otrzymał zezwolenie na powrót do kraju. „Jednym z takich wypadków było przyjście uwolnienia dla Gustawa Zielińskiego. Adolf wziął w sierpniu urlop na dni kilkanaście, pojechał do Iszymu podzielić się radością ze swoim przyjacielem, pożegnać go i wyprawić w drogę z poleceniami do Dziahylny, gdzie był dawno zapowiedzianym, a później serdecznie przyjętym gościem”. Gustaw Zieliński w drodze do kraju wstąpił do domu Januszkiewiczów z wieściami od syna Adolfa.

Po wyjeździe Zielińskiego z Iszymia Łukerya (kucharka) przeniosła się do Omska, by gotować i prowadzić dom Januszkiewiczowi i Cieplińskiemu. Łukeryę nazwano „dyrektorem ich kuchni”. Okazało się, że o dobrą i uczciwą kucharkę było trudno. Ta, która prowadziła dom do tej pory, miała – według Januszkiewicza – „nałożek pijaństwa”. W 1853 roku nadarzyła się okazja, by Januszkiewicz przeniósł się do pracy do Niżne-Tahilska w Europie. Był już nie w Azji, a w Europie… Już bliżej domu…

 „z większym workiem rymów niż groszy”

„Miałem przyjemność – pisał Adolf do matki i brata – otrzymać list od Gustawa… Dzięki Bogu, wyzdrowiał już zupełnie ze swojéj kilkoletniej febry i powodzi mu się wybornie. Żeby wam dać wyobrażenie o tym biédnym poecie, którego widzieliście wracającego z Syberyi z większym workiem rymów niż groszy, przytaczam tu koniec jego listu…”

<Jeszcze jedno, mój drogi Adolfie. Czas płynie, z postępującym wiekiem potrzeba więcéj wygody, ubywają ci, na których pomoc liczyć było można; słowem, wszystko się zmienia: może i twoje fundusze znacznemu zmniejszeniu uległy? Ja dziś pod względem finansowym, w bardzo korzystném jestem położeniu, mam więcéj niżeli mi potrzeba, nie widzę żadnego powodu powiększać i tak już znacznego majątku; jedyną więc moją roskoszą, jeśli mogę być pomocą, lub zrobić jaką dogodność moim przyjaciołom. Liczę przeto na ciebie, mój drogi, że uważając mnie jak brata, jak najszczerszego twego przyjaciela, odrzucisz szkrupuły i wprost mi napiszesz, ile ci potrzeba, choćby tysiąc rubli srebrem, a w każdéj chwili możesz mieć to sobie nadesłane>. – Co wy na to? Jak trzymacie o moim przyjacielu i o niżéj na podpisie wyrażonym, który na taką przyjaźń zasłużył? Może powiecie: wart pałac Paca, a Pac pałaca; [„Wart Pac pałaca, a pałac Paca” – generał Michał Ludwik Pac zbudował w Dowspudzie na Suwalszczyźnie pałac w stylu gotyckim, pałac dał początek przysłowiu – przypis B. C.] cóżkolwiek bądź, list ten niezmiernie mię uszczęśliwił, bo słodka to rzecz, odebrać podobny dowód przyjaźni i pamięci serca za okazywane z mojéj strony przysługi, kiedy ja, choć również wygnaniec, w lepszém wszakże byłem położeniu. Odpisałem mu jak przystało i podziękowałem z głębi duszy, zapewniając go, że mię bynajmniej nie zdziwił swoim postępkiem, jako zgodnym zupełnie z jego szlachetnym zawsze sposobem myślenia i czucia”.

W innym liście Gustaw Zieliński donosi: „Sam on nic nowego nie drukował w tych czasach. Pisze tylko, że chce puścić w świat dalszy ciąg swych stepów. O téj nowéj pracy tak się wyraża: <Znasz część pierwszą; w drugiej jest Azya z kolosalną swoją przyrodą i całą swoją kosmogonią; w trzeciéj Bajga kirgizka, owa uroczystość stepowa, którą tak pięknie w jednym ze swoich listów spisałeś, którą żywcem przeniosłem do mego poematu, a którą jeśliś ty skomponował, to już nie moja wina: si non e vero e ben trovato. Najpierwszy exemplarz tobie poświęcę, bo się w znacznéj części do niego przyłożyłeś>.  – Ja zaś odpisałem, że nic to wszystko nie pomoże, i jeśli po przeczytaniu znajdę co nie w duchu zwyczajów kochanych moich Kirgizów, natychmiast wypalę straszną krytykę i dowiodę poecie, że nie ma wyobrażenia o tym narodzie i jego poezyi”.

Jak z zegarkiem Patka było?

„Gustaw przysłał mi pyszny zegarek złoty Patka w Genewie [Patek – szwajcarska firma produkująca zegarki – przypis B. C.] – powiadał jednego razu. – Bardzo jestem wdzięczen mojemu niegdyś towarzyszowi wygnania za ten dowód przyjaźni, bo moje oba stare zegarki iść przestały i niemasz komu ich tu naprawić, a dobry czasomiar jest niezbędny do pilnowania się w rozlicznych moich obowiązkach…”

W 1856 r. Januszkiewicz otrzymał ułaskawienie. Gdy nadeszło pismo, był już bardzo chory. Rok mieszkał w Dziahylnie na Litwie, ciężko chorując. Zmarł w 1857 roku, prawie połowę życia przeżywszy na emigracji. Był pierwowzorem Adolfa z III części „Dziadów” Adama Mickiewicza.

Bibliografia

Adolf Januszkiewicz, Listy ze stepów kirgizkich

Zapraszam także do lektury o Polakach, którzy jako zesłańcy, ich potomkowie lub sieroty trafili do Chin i Japonii.


Oznaczone , , , , , ,

3 opinii z “Emigracyjne przyjaźnie, czyli Adolf Januszkiewicz i Gustaw Zieliński

  1. ciekawa historia!

  2. Pan Adolf pisał niezwykle potoczystym i wciągającym stylem.

  3. Dodałam link, można poczytać więcej na Polonie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *