Dziś w Unii Azjatyckiej piszemy o boginiach płodności i pokrewnych im postaciach. O Umaj Ene (Умай Эне), tj. Matce Umaj, wspominałam już nie raz. Była ona jedną z najważniejszych postaci w mitologii turkijskiej. Wzmianka o niej pojawiła się już w jednym z najstarszych zabytków piśmiennictwa turkijskiego – inskrypcji Toniukuka, a wiara w nią zachowała się w kulturze narodów Azji Centralnej i południowej Syberii (zwłaszcza Kirgizów, Ałtajczyków, Szorów i Chakasów).
Jak pisze kirgiski filozof i historyk Eleri Bitikczi (Элери Битикчи), w dawnych źródłach nie ma jednoznacznego określenia Umaj jako bogini – jedynie we wspomnianej inskrypcji Toniukuka ma ona epitet boskiej. Według niektórych legend Umaj miała nawet pochodzić ze zwykłej ludzkiej rodziny. Pewne jest zaś, że uchodziła za szczególną opiekunkę dzieci, także nienarodzonych, które właśnie od niej miały otrzymywać duszę. Czasem to właśnie sama dusza małego dziecka była określana jako Umaj, zaś dziecko już dobrze chodzące i mówiące miało „doroślejszą” duszę, zwaną Kut (samo pojęcie duszy w tradycyjnych wierzeniach turkijskich też jest bardzo ciekawe, np. u Jakutów też można było mieć więcej niż jedną).
Jeśli noworodek miał przebarwienia na skórze nad pośladkami, uważano je za odciski palców Umaj. Powierzano jej także spokojny sen dzieci, a jeśli śpiące niemowlę uśmiechało się, wierzono, że to ona mu się śni. Gdy dziecko miało zostać samo w domu, również polecano je opiece Umaj.
Umaj wzywano zwłaszcza przy porodzie – taki opis można znaleźć np. w eposie o Manasie. Umaj jest tam przedstawiona jako anioł, zjawiający się na pomoc matce Manasa, która już osiem dni męczy się, nie mogąc urodzić. Anioł nie anioł, a z dzieckiem się nie patyczkuje – stanowczo wzywa je do wyjścia na zewnątrz, a nawet usiłuje wyciągnąć siłą. Tymczasem przyszły bohater początkowo ani myśli się podporządkować i nawet wdaje się w dyskusję z boską opiekunką, ale w końcu musi ustąpić.
Do Umaj zwracały się także kobiety mające trudność z zajściem w ciążę. Kirgizi uważali ją także za patronkę znachorów, którzy przed rozpoczęciem swoich obrzędów mieli wypowiadać słowa „Niech wspomoże mnie Umaj-Ene” i „Nie moja ręka, lecz ręka Umaj-Ene”. Oczywiście w szczególny sposób dotyczyło to leczenia chorych dzieci. W wierzeniach Szorów Umaj miała zresztą swoje złowrogie przeciwieństwo – Kara-Umaj (Czarną Umaj), która zsyłała na dzieci choroby, zaś „właściwa”, dobra Umaj miała moc je wyleczyć. Amuletem przeciwko Kara-Umaj były też łuk i strzały wieszane na kołysce dziecka.
Jak pisałam w temacie o jajkach, Umaj była też przedstawiana w folklorze jako ptak, który nigdy nie siada na ziemi, za to miał bezpośredni udział w stworzeniu świata. Z kolei rosyjski turkolog Saul Abramzon (Саул Абрамзон) sugerował jej powiązania z przynoszącym szczęście ptakiem Humą z perskich legend.
Drugi wpis Unii Azjatyckiej na dzisiejszy temat znajduje się na blogu Baixiaotai.
Kara! Czyli kara maść konia jest zapożyczeniem?!
Tak. W wielu językach turkijskich kara to czarny – ale, co ciekawe, nie mówi się tak już we współczesnym tureckim, z którego zapewne to słowo przeniknęło do polszczyzny.
Co ciekawe, gdyby przyjąć prawdziwość hipotezy ałtajskiej, jeśli chodzi o pochodzenie japońskiego, to byłoby to słowo spokrewnione również z japońskim wyrazem „czarny” (黒い = kuroi).
Nie wiedziałam, a ciekawe.