Południe Syberii to region uchodzący za kolebkę narodów turkijskich. Obecnie na jej terenie istnieją trzy republiki autonomiczne: Ałtaj, Chakasja i Tuwa, lecz wiele mniejszych grup etnicznych nie ma żadnych form autonomii. Dziś rozmawiam z Kingą Nędzą-Sikoniowską z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ, która spogląda na ten region z perspektywy miast.
Wróciła Pani właśnie z południowej Syberii, która jest dla mnie interesująca ze względu na żyjące tam narody turkijskie, a dla Pani z zupełnie innego powodu. Jakie zainteresowania naukowe zaprowadziły Panią do tego regionu?
Zajmuję się tym, z czym Syberia kojarzy się może najmniej – jej miastami, przy czym głównie radzieckim okresem urbanizacji tego regionu. Syberia Południowa jest dla mnie wyjątkowo ciekawa, gdyż to tutaj znajduje się Kuzbas, potężne zagłębie węglowe, najbardziej uprzemysłowiony i zurbanizowany region zauralskiej części Rosji. Tym razem spędziłam w nim dwa tygodnie, głównie w Nowokuźniecku i Kemerowie. Oprócz tego prowadziłam swoje badania w syberyjskiej stolicy – Nowosybirsku, mieście bogatym w zabytki konstruktywizmu (przedwojennej radzieckiej architektury awangardowej).
Czy południowosyberyjskie miasta mają jakiś lokalny charakter, czy po prostu są typowymi miastami przemysłowymi?
Miasta Kuzbasu stanowią modelowy przykład radzieckiej urbanizacji, niemal pozbawione są w swojej przestrzeni śladów obecności tradycyjnie zamieszkujących te tereny ludów. Właśnie dlatego są dla mnie tak interesujące: wiele z nich powstało, a wszystkie gwałtownie rozwinęły się dopiero w czasach radzieckich, w odróżnieniu od miast europejskiej części Rosji realizowały więc nowe koncepcje bez kompromisów z przeszłością. Są jednak syberyjskie miasta, których architektura stara się nawiązać do lokalnych tradycji – to przeważnie stolice republik narodowych: Ułan-Ude (Buriacja), Jakuck (Jakucja), Kyzył (Tuwa), w mniejszym stopniu Abakan (Chakasja) czy Gornoałtajsk (Republika Ałtaju). Elementy folkloru są jednak najczęściej już poradzieckie.
A co z innymi, poza architekturą, elementami miejskiej rzeczywistości? Czy kultura i języki narodów Syberii są dostrzegalne w miastach w jakikolwiek sposób?
W każdej ze stolic republik – tak. Często widać tam dwujęzyczne nazwy instytucji państwowych i kulturalnych, billboardy promujące lokalną tradycję, powitalne nazwy miejscowości (np. w Gornoałtajsku). Można jednak odnieść wrażenie, że są to raczej ozdoby, niż konsekwentna dwujęzyczność. Na przykład choć na budynku muzeum w Gornoałtajsku widnieje duży napis w języku ałtajskim „ЭЛ МУЗЕЙ” – i pod taką też nazwą muzeum to funkcjonuje w lokalnej świadomości – to już eksponaty wewnątrz podpisane są jedynie w języku rosyjskim.
W wielu miastach – w Abakanie może najmniej – słychać też lokalne języki na ulicach, spotyka się przedstawicieli tych narodów wśród miejscowych elit. Nie odnajdziemy jednak tego w miastach Kuzbasu. Jedyny dostrzegalny w nich element kultur tradycyjnych związany jest z obecną w nich modą na „syberyjskość” – folklorystyczne ornamenty ozdabiają szereg produktów, dużą popularnością cieszy się medycyna alternatywna, syberyjskie zioła i tradycyjne kosmetyczne specyfiki. Wyraźna jest obecność tradycyjnych kultur w sztuce. W Irkucku trafiłam na wystawę cudownych rzeźb Buriata Daszy Namdakowa, w Nowokuźniecku – na przekrojową wystawę chakaskiego malarza Aleksandra Domożakowa. I oczywiście rzemiosło, głównie pamiątkarskie, tutaj obecność lokalnych motywów jest powszechna.
Czy łatwo trafić na książki i czasopisma w lokalnych językach?
Mimo, że nie szukałam takiej literatury, to trafiałam na nią. Co prawda raczej nie w księgarniach, a w instytucjach kultury: muzeach (sklep z pamiątkami w Gornoałtajsku) czy bibliotekach (Ułan Ude, Jakuck). W miastach Kuzbasu nie spotkałam się z taką literaturą – nie była eksponowana nawet w oddziale krajoznawczym Nowokuźniecka, ale wiem, że jest tam dostępna do wypożyczenia.
Czy jest jakaś widoczna różnica w sytuacji tych narodów, które mają jakąś formę autonomii (np. Ałtaj, Tuwa, Chakasja) między sytuacją tych, którzy jej nie mają (np. Szorowie, Tofalarzy)?
Różnica jest widoczna, wręcz rzuca się w oczy! I chodzi mi dosłownie o kwestie (nie)widoczności, czy nawet (nie)obecności. Narody posiadające swoje autonomie widać, one są obecne w mieście – i są w nim u siebie. Widać ich nie tylko na ulicy, ale i wśród władz, pracowników administracji, instytucji kultury. Nie mogę stwierdzić, czy jest to tylko obraz – mój dostęp do nich był powierzchowny – ale dla człowieka z zewnątrz różnica ta się wręcz narzuca. Miasta Kuzbasu są tej różnorodności pozbawione, są to rosyjskie miasta.
Jakie są Pani plany na najbliższy rok? Czy wybiera się Pani ponownie w regiony, o których mówimy?
Mam kilka propozycji, ale jeszcze za wcześnie o tym mówić – wszystko jak zawsze zależy od zdobycia odpowiedniego dofinansowania na wyjazd.
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę, aby wszystko się Pani udało.
Autorką wszystkich zdjęć jest Kinga Nędza-Sikoniowska. Główne zdjęcie: huczne świętowanie 9 maja w Kyzyle (2013). W tle tuwiński teatr muzyczno-dramatyczny, arch. Mark Bubnow (1966 – 1981).