W tym roku mija 20 lat od śmierci kirgiskiego pisarza Tügölbaja Sydykbekowa (Түгөлбай Сыдыкбеков; 1912-1997). Klasyk kirgiskiej literatury i człowiek wielkiej odwagi, w czasach radzieckich był jednym z nielicznych, którzy nie bali się otwartej krytyki władz. Mimo że w kraju był uważany za sumienie narodu, nie zyskał za granicą takiej sławy jak np. Ajtmatow i jego twórczość jest poza Kirgistanem praktycznie nieznana. O Tügölbaju Sydykbekowie pisał m. in. kirgiski literaturoznawca i dyplomata, prof. Osmonakun Ibraimow (Осмонакун Ибраимов). Poniżej przytaczam jego artykuł (przekład własny), podzielony na dwie części.
Człowiek-góra, czyli o Tügölbaju Sydykbekowie, dysydencie (część I)
Osmonakun Ibraimow
(część II)
Tügölbaj Sydykbekow, klasyk literatury kirgiskiej, był wielkim człowiekiem w bezpośrednim znaczeniu tego słowa. Niemal olbrzymem. Było go widać z daleka, gdy kroczył po słynnej Dzierżynce1, najpiękniejszym biszkeckim bulwarze. Idący obok jego rozmówcy wydawali się liliputami towarzyszącymi Guliwerowi. Jego dumna postawa i szlachetna siwizna na głowie nie mogły nie zwracać na siebie uwagi przechodniów.
Wielu od razu rozpoznawało w nim znanego powieściopisarza, wszak jego książki były lekturami szkolnymi, a studenci szkół wyższych mieli wykłady na temat jego twórczości. Prawie wszyscy znali choćby tytuły jego powieści, a wielu przeczytało wszystkie jego znane utwory. Dlatego, obserwując go, jego lekko kołyszący chód człowieka potężnej postury, trudno było nie odnieść wrażenia, że po bulwarze kroczy żywa historia, epoka, a dla tych, którzy znali jego poglądy polityczne i skalę jego osobowości – Człowiek-Góra…
Tügölbaj Sydykbekow był także pierwszym kirgiskim dysydentem, człowiekiem rzadkiej odwagi cywilnej, nawet brawury, lecz o tym wiedziano przeważnie tylko w kręgach twórczych, wśród inteligencji. Wystarczy wspomnieć o tym, że przez swoje dość długie i owocne twórczo życie nigdy nie chciał wstąpić nawet do związku zawodowego, nie mówiąc o partii komunistycznej. Jego bardzo niełatwe, wręcz skomplikowane stosunki z kierownictwem partyjnym to temat na osobną opowieść. I to przy tym, że w zasadzie nie był przeciw władzy radzieckiej, gdyż dobrze wiedział, że nowy system stworzył dla jego narodu drogę do oświaty, ogromne perspektywy społeczno-ekonomiczne i kulturowe, a jemu osobiście – szansę zostania sławnym pisarzem, laureatem Nagrody Stalinowskiej.
Zaczynał zresztą swoją pisarską drogę jako zdeklarowany piewca socjalnej doktryny bolszewików, systemu kołchozowego i sowchozowego z jego kolektywistyczną ideologią, odrzucającą wszelki indywidualizm i napędzaną idealizmem fanatyków i naiwnych marzycieli pierwszych lat socjalizmu. I pisał o tym z talentem, z charakterystycznym dlań humorem i szerokim formatem. Za powieść „Ludzie naszych dni”, mającą epokowe znaczenie w kirgiskiej literaturze, Sydykbekow dostał w 1949 r. Nagrodę Stalinowską. O bezprecedensowych zmianach w życiu i psychologii Kirgizów w epoce radzieckiej napisał klasyczną powieść „Wśród gór” i epopeję „Kobiety”. Lecz po śmierci Stalina, w okresie chruszczowowskiej „odwilży” w jego twórczości nastąpiła długa przerwa. Przez dłuższy czas zachowywał milczenie. Wielu myślało, że przeżywa kryzys twórczy, nie wykluczano, że się „wyczerpał”.
Przyczyna długiego milczenia pisarza leżała gdzie indziej. W poststalinowskich latach w jego poglądach historycznych i politycznych zachodziły poważne zmiany; musiał zrewidować i nadać nowy sens wielu elementom własnej drogi twórczej i życia społeczeństwa. Podsumowaniem tych rozważań stała się powieść historyczna „Niebieska flaga”, nad którą Sydykbekow długo pracował, przeżywając niemałe męki twórcze. W powieści poruszył zupełnie dotychczas nietknięty okres historii narodu – epokę Ałtaju i południowej Syberii, kiedy to Kirgizi stworzyli ogromny, mocarstwowy kaganat i swoją dawną państwowość.
Oczywiście kierownictwo partyjne i posłuszni mu recenzenci nie zostawili na rękopisie suchej nitki. Nie pomógł ani autorytet, ani utytułowanie pisarza – powieść na długo została skazana na zapomnienie. Pogrążenie w historię, odnalezienie w niej bezsprzecznych dobrych stron, dążenie do wolności, przedstawienie ludzi silnych duchem i mających ogromną wolę życia strażnicy radzieckiego reżimu uznali za niebezpieczne i grożące poważnymi konsekwencjami. Wtedy autor przerzucił się na wiersze i wspomnienia. I miał o czym opowiadać nowym pokoleniom. Najważniejsze było to, że z przekonanego piewcy radzieckiej wsi i nowego porządku życia swoich rodaków, o czym napisał klasyczne powieści i opowiadania, zmienił się w krytyka władz. I w miarę upływu lat ta krytyka tylko przybierała na sile, stawała się głębsza, podobnie jak jego przekonanie. Jednym słowem, na długo przed pieriestrojką i głasnostią Kirgistan miał już Sydykbekowa – osobę publiczną, która otwarcie mówiła, co myśli. Tak więc stał się on pierwszym kirgiskim dysydentem, pierwszym myślącym inaczej, otwarcie krytykującym nie tylko władze republikańskie, lecz także związkowe.
Niemniej jednak jego poglądy polityczne były znane bardzo niewielu. Chodzi o to, że jego wypowiedzi nie zyskiwały rozgłosu, nie miał też takich kontaktów i wsparcia politycznego z zagranicy, jakie miał, powiedzmy, Aleksander Sołżenicyn czy Andriej Sacharow, których słowa natychmiast wywoływały szeroki odzew w świecie na najwyższych szczeblach. W końcu liczyli oni właśnie na tak szeroki rezonans. Z kolei wystąpienia Sydykbekowa były starannie przemilczane, nie publikowano ich w prasie, jego skandalizująca książka była zakazana, miejscowi oficjele uparcie udawali, że nie dostrzegają pisarza, chociaż ludzie lgnęli doń jak do świętego, przewodnika duchowego i symbolu sprawiedliwości.
Tügölbaj Sydykbekow rzeczywiście był człowiekiem wewnętrznie wolnym, nie cierpiącym dyktatu i dwulicowości. Jego rozwój twórczy i osobisty doprowadził w końcu do tego, że stopniowo zaczęła się w nim przejawiać silna świadomość historyczna, więź między epokami. Zawsze interesowało go to, skąd się wziął naród kirgiski. Obudził się w nim głęboki poczwiennik2, który przezwyciężył ciężar tego, co widzialne, sztampy radzieckich podręczników historii, zwłaszcza historii Kirgizów. A podręczniki tamtych lat wprost i niedwuznacznie twierdziły – krótko mówiąc – że prawdziwa historia Kirgizów zaczęła się od salwy „Aurory” w 1917 r.
I Sydykbekow jeszcze bardziej przekonująco zaczął mówić o rzeczach sprzecznych z ówczesnymi hasłami i doktrynami politycznymi, głoszonymi przez KPZR i władzę radziecką. Dotyczyło to przede wszystkim praw narodów do własnej historycznej przeszłości, pamięci narodowej, samodzielnego rozwoju państwowości. Pisarz był przekonany, że nie należy przepisywać i rewidować historii narodów na modłę chwilowych potrzeb ideologicznych, rozpatrywać przeszłość jako czyste zło i niekończącą się „walkę klas i grup”, zakończoną zwycięstwem idei marksizmu i leninizmu. Nie podobali mu się zwłaszcza „konduktorzy” polityki władzy radzieckiej, jej ideologiczni żołnierze, zwłaszcza kremlowskie szare eminencje, którzy kierowali państwo nie w tym kierunku i nie w taki sposób, jaki uważał on za właściwy.
Właśnie to stało się główną przyczyną niechęci Tügölbaja Sydykbekowa do wstępowania do partii, a nawet do związku zawodowego. Pisarz nie przyjmował na wiarę wielu ideowych wartości komunizmu. Zaczął uważniej studiować i zgłębiać sens historii Kirgizów, zwłaszcza okresu ałtajskiego – okresu kirgiskiej mocarstwowości, a także społeczną i kulturową naturę koczownictwa. Powieść historyczna „Błękitna flaga”, ukazująca życie i epicką walkę Kirgizów jenisejskich, okres historycznego kształtowania się i krzepnięcia narodu, stała się swego rodzaju podsumowaniem jego poszukiwań ideowych i twórczych.
Jak wspomniano wyżej, powieść nie została opublikowana w czasach Breżniewa. Utwór udało się wydać, i to z pewnymi zmianami, dopiero w latach gorbaczowowskiej pieriestrojki. Niestety, był to okres, w którym w radzieckim społeczeństwie zaczęły się niepokoje, a literatura doświadczała wyraźnych tendencji kryzysowych. Z tego powodu dzieło Sydykbekowa nie doczekało się właściwego rezonansu społecznego i oceny. Za to od pierwszych lat niepodległości Kirgistanu autora powieści zaczęto uważać za sumienie kraju i duchowego ojca narodu. I, trzeba przyznać, nie bez powodu.
Przypisy
1 Dzierżynka – dawny bulwar Dzierżyńskiego w Biszkeku, obecnie Erkindik.
2 Aluzja do poczwiennictwa, XIX-wiecznego nurtu w rosyjskiej literaturze, myśli filozoficznej i społecznej, głoszącego m. in. potrzebę ponownego pojednania inteligencji z ludem, który miał lepiej od niej zachować tradycyjne rosyjskie wartości. Jednym z prekursorów poczwiennictwa był Fiodor Dostojewski.