W roku jubileuszu Czingiza Ajtmatowa chcę napisać też o mniej znanych faktach z jego biografii. O romansie z gwiazdą baletu Bübüsarą Bejszenalijewą, który trwał przez wiele lat i zakończył się wraz z jej przedwczesną śmiercią. Ajtmatow po latach opowiedział tę historię w napisanej wspólnie z kazachskim pisarzem Muchtarem Szachanowem książce „Płacz myśliwego nad przepaścią”. A jak widzieli to inni?
Poniżej przytaczam esej kirgiskiego literaturoznawcy Osmonakuna Ibraimowa (Осмонакун Ибраимов), który składa się z trzech części, opublikowanych pierwotnie na portalu Azattyk. Dziś przedstawiam pierwszą (przekład własny z języka rosyjskiego). Ciąg dalszy nastąpi.
Bübüsara i Czingiz – połączenie dwóch gwiazd (część I)
Osmonakun Ibraimow
(oryginał)
Zadziwiająca, a zarazem tragiczna historia miłości Czingiza Ajtmatowa do Bübüsary Bejszenalijewej (Бүбүсара Бейшеналиева; 1926-1973), wielkiej kirgiskiej baleriny, która zmarła na nieuleczalną chorobę w 1973 r., zasługuje na to, by przyjrzeć jej się uważniej.
W ludzkich historiach Kirgistanu jest niemało przykładów tego rodzaju związków, lecz ten jest jedyny w swoim rodzaju – i przepiękny, i tragiczny równocześnie. Widzę w tym dramacie pewien portret epoki. Wstrząsające świadectwo tego, że prawdziwa miłość jednak istnieje, że to właśnie ona odsłania w pełni ludzkie oblicze i duchowo-obyczajowy potencjał człowieka.
Nie chciałbym powtarzać wszystkiego, co już zostało napisane, tym bardziej o tym, jak oni, Bübüsara i Czingiz, poznali się i jak ich znajomość stała się wielką miłością. Jaką niegojącą się ranę pozostawiła ta historia w duszy pisarza. Wystarczająco szczegółowo opowiedział o tym w „Płaczu myśliwego nad przepaścią” („Плач охотника над пропастью” – jak dotąd bez polskiego przekładu) – książce składającej się z dialogów z Muchtarem Szachanowem (Мұхтар Шаханов).
Tak, ta miłość przyniosła obojgu i szczęście wzajemnego kontaktu, i wzajemnego poznawania się. Lecz nie rodzinę. Rozmyślając o tym, czasem zadaję sobie pytanie: czy było warto? Czy powinni byli razem, we dwoje iść drogą utorowaną przez ludzkość? Nie mam gotowej odpowiedzi. Wszystko odbyło się dokładnie tak, jak się odbyło. W miłości ślub nie jest triumfem ani zwycięstwem, lecz jedynie faktem przełożenia całej skomplikowanej gamy uczuć i stosunków na inną, bardziej prozaiczną płaszczyznę.
Jaka w życiu była Bübüsara – ta kobieta, balerina, jedna z wybitnych postaci Kirgistanu XX wieku, której portret został uwieczniony na banknocie? Można, oczywiście, wybrać się w długą podróż po jej życiu, lecz ograniczymy się jedynie do tego, jaka była w zwyczajnym życiu, jakie osobiste dramaty przeżyła.
Z pewnością była bardzo piękna. W jej urodzie był szczególny wdzięk – lekkość, majestat, wytworna prostota. Publiczność ją uwielbiała, ubóstwiała, choć gwoli sprawiedliwości trzeba zauważyć, że jej fouetté i pas były jednak dalekie od tańca Galiny Ułanowej czy Margot Fonteyn. Lecz Bübüsarę i jej taniec kochali wszyscy. Dlatego, że w jej ruchach była zawarta szczególna kobiecość linii, wyrafinowanie, wewnętrzna gracja, pewien magnetyzm. „Rysunek tańca zalśnił nowością, / Ulotny, lekki ślad nieuchwytny” – pisał o niej wielki kirgiski poeta Sujunbaj Eralijew (Суюнбай Эралиев).
Bübüsara zawsze miała szczęście – w twórczości, na scenie… Lecz nie w życiu osobistym. Wystarczy powiedzieć, że dwa razy wychodziła za mąż, miała też za sobą panieńskie, studenckie romanse. Lecz i tak nie zaznała szczęścia domowego ogniska. Jej związek z Czingizem miał miejsce w czasie, gdy oboje mieli już za sobą wiek młodzieńczy, a mimo to byli wystarczająco młodzi i przeżywali okres twórczego wzlotu; miał mocny początek, szczęśliwą kontynuację, lecz także braki. Towarzyszyła im zazdrość, krytyka ze strony społeczeństwa, daremne próby ukrycia od oczu postronnych relacji, która zaszła już daleko, pieczołowita konspiracja. Lecz to tylko wzmagała wzajemną namiętność, tylko podkreślało krzywe spojrzenia z boku, niemożliwy purytanizm radzieckiego społeczeństwa. Być może moi czytelnicy pragnęliby innego rozwoju wydarzeń, lecz uważam, że i tak dobrze, że wszystko odbyło się właśnie w taki sposób. Inaczej nie byłoby tej przepięknej historii, nie byłoby tego Czingiza, jaki ukazał się w swoich powieściach i opowiadaniach.
Fakt, że w tej historii związku Czingiza i Bübüsary istnieje też pewna linia poboczna. O niej też należałoby pokrótce opowiedzieć, skoro mowa o miłości i jej przewrotnościach. Chodzi o to, że Bübüsara jeszcze przed spotkaniem z Ajtmatowem przeżyła inną historię, która też stała się legendą i rzuca nieoczekiwane światło na postać tej wybitnej kobiety. Spróbujmy opowiedzieć o tym choćby w ogólnym zarysie.
Najwyraźniej Francuzi mają rację, mówiąc: gdzie miłość, tam kłopoty. Właśnie takimi były zaiste pełne dramatyzmu uczucia do tej zadziwiającej kobiety ze strony Murtazy Asanowa (Муртаза Асанов), wspaniałego lekarza, nietuzinkowego człowieka. O tej miłości całą książkę napisał jego kolega po fachu i przyjaciel Kasymbek Tazabekow (Касымбек Тазабеков).
W tej historii dobrze uwidaczniają się cechy charakteru Bübüsary Bejszenalijewej, wielkiej baleriny i człowieka, na które zwrócił uwagę i nie raz podkreślał w swoich wspomnieniach także Czingiz Torekułowicz. Szczególnie wyraźnie zarysował się obraz kirgiskiego Medżnuna – Murtazy Asanowa, który w bezwarunkowej miłości do swojej Lejli przeszedł samego siebie, uwydatniając swoje najlepsze cechy. Nie była mu właściwa zazdrość Lancelota czy nieokiełznanego Otella. Bez pamięci pogrążony w miłości Murtaza był gotów dla niej na wszystko, lecz chronił swoją ukochaną, starając się nie zadawać jej niepotrzebnego bólu, nie zaszkodzić jej rosnącej sławie. W żadnym wypadku nie próbował rozłączyć jej z teatrem, z baletem, który był obiektem nie mniej silnej miłości i oddania zawodowi tej legendarnej kobiety.
Stan ducha Bübüsary w chwili spotkania z Murtazą można opisać jako zagubienie, a także obawę utraty swojego ustalonego już statusu gwiazdy kirgiskiej sceny, posłanki, dumy kraju, co było już nierozerwalnie związane z jej imieniem. Po prostu nie miała prawa rozczarować społeczeństwa, swoich licznych wielbicieli. Innymi słowy, nie należała już do siebie samej i w tym tkwił główny problem tych stosunków. Bübüsara od razu odmówiła Murtazie, który był o całe pięć lat młodszy od niej.
Nie żywiła doń prawdziwych uczuć ani silnego przywiązania – przeszkadzały tradycje, obawy, potencjalne nieporozumienia. Jak wiadomo, radzieckie społeczeństwo wyznawało „Kodeks moralny budowniczego komunizmu”. Tak zwana partyjna etyka, status posłanki i damy orderów. Sam Nikita Chruszczow uważał za zaszczyt możliwość zatańczenia z nią na Kremlu, Ischak Razzakow (Исхак Раззаков) otaczał ją opieką jako artystkę, a po nim Turdakun Usubalijew (Турдакун Усубалиев) – wszystko to było zbyt poważne. O jej rękę długo starał się Sałmoorbek Tabyszalijew (Салмоорбек Табышалиев), wybitny rektor jedynego wówczas uniwersytetu w republice. Wielbicielem baleriny był Sałmorbek Akijew (Салморбек Акиев), również znany radziecki działacz partyjny i dyplomata. Jeszcze inny wysoko postawiony wielbiciel poprosił ją, by zdjęła pantofelek, a potem nalał doń koniaku i wypił jednym haustem…
I ona dosłownie błagała Murtazę, który tylko dla niej rzucił akademię medyczną i poświęcił się baletowi, by wrócił do medycyny i został lekarzem, tym bardziej, że sama Bübüsara już wtedy postanowiła wyjść za mąż za dawnego wielbiciela, także lekarza i wykładowcę, aby na zawsze uciąć plotki i zakończyć samotne życie. Nowy małżonek wydawał się w pełni właściwym wyborem – był starszy od niej, miał stopień naukowy w sferze medycyny itd. Niestety, okazało się, że pił, więc dość szybko się z nim rozstała. I z Ajtmatowem zapoznała się mniej więcej w tym okresie.
Murtaza musiał odejść. Nie było innego wyjścia. Wszystko dobrze rozumiał. Rozumiał też to, że jego płomienna miłość spopieli tylko jedno serce – jego własne. I postanowił nie szkodzić karierze Bübüsary, jej miłości do baletu. Lecz nie raz miał okazję widzieć, jak Bübüsara przemieniała się, dosłownie promieniejąc szczęściem i komu zawdzięczała to szczęście.
Znów w błogosławionej Moskwie, w hotelu Ukraina Murtaza jadł kolację ze swoimi kolegami. Nagle weszła tam grupa kirgiskich posłów. Wśród nich była też wyróżniająca się para – Bübüsara Bejszenalijewa i Czingiz Ajtmatow. Ona od razu zauważyła Murtazę. Padli sobie w objęcia jak starzy przyjaciele. Oczywiście, nie uszło to przed wzrokiem Czingiza. Trudno powiedzieć, co pomyślał o młodym przystojniaku tak po prostu obejmującym Bübüsarę, która pozwoliłaby na to zdecydowanie nie każdemu.
Spotkanie przy stole trwało długo. Nikt z obecnych nie wiedział o stosunkach Murtazy ze sławną baleriną, którzy często spoglądali na siebie nawzajem. Murtaza z przyjaciółmi nagle postanowił wysłać przez kelnera butelkę szampana i coś jeszcze na stół posłów. A potem zabrzmiała znajoma muzyka – był to walc z „Jeziora Łabędziego”. Potem okazało się, że zamówił go Murtaza jako tajny znak pozdrowienia dla Bübüsary. Pozostało mu tylko zebrać się na odwagę i zaprosić balerinę do tańca, co też uczynił.
Był to zachwycający widok. W tym walcu było wszystko – upadek bogów, déjà vu, „Ostatnie tango w Paryżu” Bernardo Bertolucciego czy nowy motyw dla Woody’ego Allena. To było spotkanie z przeszłością, pożegnalny taniec i pożegnanie na zawsze…
Murtaza jeszcze raz zdał sobie sprawę, że przepiękna Bübüsara, która pozostawała dla niego nieosiągalnym marzeniem, całą duszą i wszystkimi swoimi myślami jest już z innym człowiekiem. Ten zaś stał przed nim. Był to Czingiz…
(cdn)