Turystyka, język i inicjatywy społeczne – rozmowa o Uzbekistanie z Sariq Qiz

Sariq Qiz

Dawno nie było żadnego wywiadu – czas to nadrobić. Moja dzisiejsza rozmówczyni to szwajcarska blogerka Marlene Hofer, znana także jako Sariq Qiz. Od wielu lat zafascynowana Uzbekistanem, prowadzi dwujęzyczny (po niemiecku i angielsku) blog poświęcony temu krajowi i angażuje się w związane z nim projekty społeczne. Zapraszam do lektury.

Od czego zaczęło się Twoje zainteresowanie Uzbekistanem?

Zaczęło się dość wcześnie. Już jako mała dziewczynka interesowałam się Jedwabnym Szlakiem. Fascynowała mnie zwłaszcza Azja Centralna, w tym region ujgurski. Tyle różnych twarzy, specyficzny islam i unikatowa kultura. Gdy oglądałam zdjęcia, zaciekawiły mnie m. in. budowle Uzbekistanu i chciałam kiedyś tam pojechać.

Samarkanda

Kiedy udało Ci się spełnić to marzenie?

Pierwszy raz pojechałam do Uzbekistanu w maju 2017 r. Była to trzymiesięczna praktyka u organizatora turystycznego (DOCA Tours). Studiowałam turystykę, musiałam zaliczyć praktyki i koniecznie chciałam zrobić to gdzieś za granicą. W końcu wpadłam na pomysł, żeby wcielić w życie moje marzenie o odwiedzeniu Uzbekistanu. I to nie w chwili, kiedy będę mieć 50-60 lat. Właśnie w takim wieku, albo nawet starszym, jest wielu podróżujących z Niemiec i Szwajcarii. Moja uczelnia niestety nie zatwierdziła tych praktyk, ale skoro już miałam wszystko zorganizowane (wówczas jeszcze potrzebna była wiza), postanowiłam mimo to pojechać.

To był wspaniały czas. Mieszkałam u uzbeckiej rodziny, dowiedziałam się wiele o kulturze i historii tego kraju, ale także regionu, odwiedziłam miasta Jedwabnego Szlaku i dużo więcej. Wracając do domu, wiozłam ze sobą tysiąc i jedno wrażenie.

Chiwa

Na czym polegały praktyki?

Podczas praktyk w Samarkandzie uczyłam się o destynacjach, czyli o tym, co Uzbekistan ma do zaoferowania turystom. Poza tym korygowałam i tłumaczyłam teksty, a także pomagałam w tworzeniu katalogów i broszur (aby były dostosowane do zachodnich gustów). Jeździliśmy także na wycieczki, aby poznawać nowe potencjalne cele. Mogłam przez kilka dni towarzyszyć turystom. Miałam więc wgląd w działalność organizatora turystycznego.

Moje drugie praktyki zrobiłam u młodego szwajcarskiego organizatora turystycznego Kalpak Travel. Tam zajmowałam się przede wszystkim mediami społecznościowymi (blog, Instagram i Pinterest). Poza tym tłumaczyłam teksty na stronę internetową z angielskiego na niemiecki.

Potem pracowałam jeszcze przez kilka miesięcy w DOCA Tours i byłam odpowiedzialna za media społecznościowe. Poza tym reprezentowałam firmę na targach turystycznych w Hamburgu i Dreźnie, gdzie przedstawiałam też prezentacje i miałam możliwość towarzyszenia grupie turystycznej przez dwa tygodnie.

Pracujesz nadal w tej branży? Czy w Szwajcarii jest wielu organizatorów turystycznych, którzy oferują wyjazdy do Azji Centralnej? Albo innymi słowy: czy wielu Szwajcarów interesuje się tym regionem?

W tej chwili niestety nie. Gdy pod koniec maja zeszłego roku wróciłam z Uzbekistanu, szukałam pracy w biurach podróży, które oferują podróże do Azji Centralnej. Niestety jest ich bardzo mało i wszystkie mi odmówiły. Aby związać koniec z końcem, zaczęłam pracować w restauracji. Skupiłam się też na blogu, aby choć w ten sposób robić coś dla tej destynacji. Poza tym zaczęłam sprzedawać uzbeckie produkty w Szwajcarii, by zaprezentować tutaj ten kraj i jego rzemiosło artystyczne. Nie sprzedaję ich jednak dla zysku, lecz po to, by wesprzeć projekt na rzecz kobiet.

haft

W związku z koronawirusem pracuję nadal w restauracji. To, co miało być pracą przejściową, trwa nadal. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości wrócę do branży turystycznej i więcej ludzi zwróci uwagę na Uzbekistan i Azję Centralną.

Od mojego pobytu tam latem 2017 roku wiele się zmieniło. Te kraje zainwestowały dużo w turystykę. Np. w 2019 r. w Uzbekistanie odbył się Światowy Kongres Influencerów, na który zaproszono ok. 100 influencerów z całego świata. Ale już wtedy zainteresowanie tą destynacją zdążyło wzrosnąć. Np. na Instagramie krążyły zwłaszcza zdjęcia „the diary of a nomad”. Ten wzrost zainteresowania można poznać zwłaszcza po zwiększającej się ciągle liczbie turystów. Poza tym pojawia się coraz więcej książek o Azji Centralnej. Gdy w 2017 r. szukałam lektur, by się przygotować, było bardzo mało takich książek. Teraz niemal co miesiąc ukazuje się nowa.

Tu także zauważa się zainteresowanie tym regionem. Wcześniej Uzbekistan uchodził za raczej nieznaną, egzotyczną destynację. Dzięki mediom społecznościowym i inwestycjom w tych krajach stały się one bardziej znane w szerokim kręgu odbiorców.

Jaki projekt na rzecz kobiet wspierasz?

Wraz z moim przyjacielem (Uzbekiem) tworzymy własny projekt. Chcemy tworzyć miejsca pracy w tradycyjnym rzemiośle, czyli np. tkactwie dywanów i tradycyjnych materiałów lub haftach suzani. Mamy już działkę. Teraz zbieramy pieniądze na budowę. W tym celu założyłam stowarzyszenie (Verein Rahmat), aby pozyskać środki ze sprzedaży uzbeckich produktów i z datków.

Jak można wesprzeć ten projekt?

Poprzez zakup produktów: 1/3 zysku jest przeznaczona na projekt (1/3 to mniej więcej koszt samego produktu, kolejna 1/3  idzie na inne wydatki jak wynajem stoisk i koszty imprez, które chcę przeprowadzić). Można też po prostu wpłacić datek na konto stowarzyszenia.

Znasz także inne projekty i inicjatywy związane z Uzbekistanem lub innymi krajami Azji Centralnej?

Na przykład Green Aral Sea, inicjatywa Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju. Chodzi o sadzenie saksaułu na pustyni. Projekt „Perły Samarkandy“ wspiera spółdzielnie rolnicze w Uzbekistanie. Bilim to centrum kultury w Wielkiej Brytanii, które prowadzi akcje charytatywne, oferując kursy tańca online. Helvetas angażuje się w Kirgistanie i Tadżykistanie. Nie wiem, czy to nadal aktualne, ale kiedyś mieli w ofercie podróż „Zbiór bawełny w Kirgistanie”. Prawdopodobnie znasz stowarzyszenie KultEurasia. Organizuje ono imprezy kulturalne powiązane z Azją Centralną. Z kolei fundacja Zuversicht finansuje operacje dzieci z wrodzonymi wadami twarzy.

Widzę u ciebie też projekty związane z Ujgurami. Znasz projekt Doppi? Sprzedają tam najwyższej jakości tiubietiejki wytwarzane w Uzbekistanie.

Skoro masz tak dużo wspólnego z Uzbekistanem, czy nauczyłaś się języka uzbeckiego?

Uczyłam się, ale dużo jeszcze przede mną. Mogę wprawdzie prowadzić proste rozmowy, ale moje umiejętności są ograniczone. Poza tym nauka uzbeckiego nie jest prosta, bo jest mało materiałów (chyba, że się zna rosyjski). Muszę też przyznać, że nie jestem bardzo zdyscyplinowana, odpowiada mi raczej „learning-by-doing”.

Przywiozłaś wszystkie materiały do nauki z Uzbekistanu, czy może w Szwajcarii lub innych krajach niemieckojęzycznych też można coś znaleźć?

Kupiłam je tutaj. W Uzbekistanie raczej nie znajdzie się więcej, chyba że w szkołach wyższych, ale to raczej materiały dla Uzbeków, którzy chcą się uczyć niemieckiego. A słowniki, które tam widziałam, też nie były za dobre. Nieprawidłowe lub niedokładne tłumaczenia, a czasami też nieprzejrzysty układ tekstu. Uczyłam się przede wszystkim z „Kauderwelsch Usbekisch“ wydanego przez Reise Know How. Zresztą są też analogiczne podręczniki do kazachskiego, kirgiskiego i tadżyckiego. Potem wiele nauczyłam się od moich przyjaciół. Zadręczałam ich pytaniami i czasem nadal to robię… Mogę polecić książki Kauderwelsch, gdyż są w nich zawsze dosłowne, poprawne tłumaczenia. Można też zobaczyć, jak „funkcjonuje“ język. Jeśli chodzi o gramatykę, mogę polecić książkę Angeliki Landmann. Te dwie książki bardzo mi pomogły i nadal pomagają. Poza tym nie są bardzo duże i nadają się do użytku w podróży.

W porównaniu do Kazachstanu i Kirgistanu Uzbekistan uchodzi za kraj w mniejszym stopniu rosyjskojęzyczny. Jaka jest sytuacja językowa? Czy nadal mówi się często po rosyjsku? Czy Uzbecy uczą się angielskiego i innych języków obcych?

Zgadza się. W Uzbekistanie znacznie mniej mówi się po rosyjsku. Nie byłam wprawdzie jeszcze w Kazachstanie, ale na ile mogę ocenić, rosyjski jest tam bardzo rozpowszechniony. W końcu Kazachstan graniczy też z Rosją… W Kirgistanie również słyszałam więcej rosyjskiego, niż w Uzbekistanie. Mówiąc o Uzbekistanie mam na myśli przede wszystkim Samarkandę, bo tam mieszkałam. Myślę, że w Taszkencie częściej używa się rosyjskiego.

Także w Kirgistanie (i, o ile wiem, także w Kazachstanie) jest dużo dzieci, które uczą się najpierw rosyjskiego, a dopiero potem swojego właściwego języka ojczystego (dzieci idą do przedszkola już w wieku 3 lat).

W Uzbekistanie (Samarkandzie) rosyjskiego używa się przede wszystkim w oficjalnych sytuacjach, jak np. w banku czy u notariusza lub przy zakupie biletów na dworcu. Ale czasami też uzbeckiego lub tadżyckiego, chociaż to raczej rzadkie.

Rosyjski funkcjonuje jako lingua franca pomiędzy uzbecko- i tadżyckojęzycznymi. Wprawdzie w Samarkandzie wielu ludzi jest trójjęzycznych, ale Uzbecy zazwyczaj mówią gorzej po tadżycku, niż po rosyjsku i na odwrót.

Także w restauracjach często mówi się po rosyjsku. Zwłaszcza w tych uczęszczanych przez turystów.

Czasami po rosyjsku rozmawia się także wśród przyjaciół. Tak po prostu. Albo gdy są to przyjaciele różnych narodowości. Np. Rosjanie, Tatarzy czy Ormianie należą do tych narodów, które w domu mówią po rosyjsku.

Jeśli chodzi o języki obce, jeszcze przed dwoma laty najważniejszym był właśnie rosyjski. Wraz z otwarciem kraju na ruch turystyczny prezydent Mirziyoyev określił naukę angielskiego jako ważniejszą. Ten krok najprawdopodobniej zawęził rozpowszechnienie języka rosyjskiego. W każdym razie w życiu codziennym. Myślę, że w kontaktach biznesowych nadal najważniejszy jest rosyjski, w końcu pełnił rolę lingua franca przez kilkadziesiąt lat. A starsi ludzie prawie nie mówią po angielsku.

Czy zaobserwowałaś coś ciekawego także w kwestii pisma? Jak Uzbekistan poradził sobie z przejściem na alfabet łaciński?

To przejście nie całkiem się udało. Także dlatego, że starsi Uzbecy chodzili do szkoły w czasach radzieckich i uczyli się cyrylicy. Ci ludzie mają trudności z czytaniem w alfabecie łacińskim, podczas gdy młodzież przeciwnie – z trudem czyta w cyrylicy. Z tego powodu większość portali rządowych i informacyjnych ma dwie wersje.

Wszędzie są widoczne obydwa alfabety. Na bazarze jedno jest napisane w alfabecie łacińskim, coś innego cyrylicą… Także plakaty z cytatami sławnych Uzbeków lub prezydenta mają napisy w jednym lub drugim alfabecie.

A jak jest z nowo wydanymi książkami po uzbecku?

Te są wydawane w obydwu alfabetach.

Jeśli mowa o książkach, czytałaś może jakieś dzieła uzbeckich autorów. Czy są przekłady na niemiecki lub angielski?

W wydawnictwie Dağyeli ukazały się dwa przekłady z uzbeckiego. Przeczytałam już „Die Liebenden von Taschkent“ Abdułły Kadiri (uzb. Abdulla Qodiriy). To bardzo piękna historia. Przy tym można się czegoś dowiedzieć o tym, jaki był Uzbekistan na początku XIX w. Tę książkę można też przeczytać po angielsku w przekładzie Marka Reevesa (tytuł brzmi „Bygone Days”).

Po angielsku wydano też kilka książek Hamida Ismailova. Czytałam „The Devil’s Dance”. Świetna książka! Najciekawsze w niej jest to, że równolegle rozgrywają się w niej dwie historie. Jedna – w XIX w. na dworze chana Kokandu. Pojawiają się tam np. uzbeckie poetki Nadira i Uwajsi, a fabuła jest ukazana z punktu widzenia różnych narratorów. Druga historia to aresztowanie Abdułły Kadiri, autora książki „Die Liebenden von Taschkent” (uzb. „O’tgan kunlar”). Zatem obie książki doskonale się uzupełniają.

Bardzo dziękuję za rozmowę!

Wszystkie zdjęcia ilustrujące wywiad otrzymałam dzięki uprzejmości Sariq Qiz.


Oznaczone , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *