Siergiej Keller (Сергей Келлер) i Dmitrij Pietrowski (Дмитрий Петровский), malarze z grupy artystycznej DOXA są znani z licznych prac w stylu street-art w Biszkeku. W wywiadzie dla „Azattyku” opowiedzieli o swojej twórczości i planach na przyszłość.
Artyści namalowali mural „Chłopiec z konewką” na ścianie dziewięciopiętrowego bloku na skrzyżowaniu ulic Szopokowa i Bökönbajewa, a potem dali drugie życie obrazowi Siemiona Czujkowa „Córka radzieckiej Kirgizji”. W kwietniu 2015 r. młodzi ludzie namalowali szczęśliwą rodzinę na ścianie dawnej fabryki „Sietuń” na Prospekcie Czujskim (w ramach projektu UNICEF).
W listopadzie 2015 r. Siergiej Keller i Dmitrij Pietrowski odwiedzili Szwajcarię. W ramach projektu „Ruchoma sztuka” wraz ze szwajcarskimi malarzami przedstawili na jednej ze ścian miasta Yverdon-les-Bains kirgiską dziewczynę grającą na tradycyjnym instrumencie – ooz komuzie.
„Azattyk”: Kiedy i w jaki sposób zrozumieliście, że chcecie uprawiać street art?
Dmitrij: To przychodziło stopniowo. Najpierw zajmowaliśmy się wystrojem wnętrz. Potem zapragnęliśmy przestrzeni i wyszliśmy na ulice. Właściwie współpracujemy już dziesięć lat, a street artem zajmujemy się od trzech lat.
Siergiej: Dzięki temu więcej ludzi może zobaczyć nasze prace. Gdy działaliśmy w pracowniach albo urządzaliśmy prywatne mieszkania, nasze obrazy były dostępne dla ograniczonej liczby ludzi: zamawiających i ich przyjaciół. Postanowiliśmy zwiększyć liczbę odbiorców. Nigdzie nie znalazłoby się więcej, niż na ulicach!
Opowiedzcie o swojej pierwszej pracy w stylu street art.
Dmitrij: W Biszkeku odbywał się trash festival – wystawa sztuki współczesnej w przestrzeni publicznej. Wybraliśmy dla naszej wystawy Bazar Oszski, na ścianach budynków i pawilonów namalowaliśmy płynące statki, które grzęzną w… kupie śmieci. I podpisaliśmy wielkimi literami: „Przejście dla statku!”
To było na zamówienie?
Siergiej: To był próbny występ.
Dmitrij: Nie było zamówienia, było wydarzenie i umieściliśmy tam naszą refleksję.
Co daje wam natchnienie do tworzenia takich obrazów?
Dmitrij: Różnie bywa. To zależy od miejsca, kontekstu, tematu, jeśli jest on potrzebny. W ogóle street art powinien być maksymalnie dopasowany do miejsca. To znaczy, że gdy mamy ścianę i przestrzeń wokół niej, wtedy pojawia się pomysł, co z nią zrobić, co na niej przedstawić.
Siergiej: Można powiedzieć, że wszystkie nasze prace mają jeden wspólny element. Natchnienie czerpiemy z naszego kraju, naszych ludzi, którzy nas otaczają, naszej kultury. Wszystko to przepływa przez nasze prace. To, że jesteśmy z Kirgistanu, jest głównym źródłem natchnienia. Staramy się wszędzie to pokazać.
Dmitrij: Przeważnie malujemy postacie: lokalnych mieszkańców, dzieci, dekorujemy obraz za pomocą dodatkowych środków artystycznych, dodajemy kolorytu. Żeby było czuć kontekst. Lokalny.
Co moglibyście powiedzieć o projekcie „Ruchoma sztuka”, który został przeprowadzony w Szwajcarii? Dlaczego postanowiliście namalować dziewczynę z instrumentem muzycznym?
Siergiej: Projekt wystartował latem tego (2015 – przyp. tłum.) roku w Biszkeku. Szwajcarscy artyści przylecieli tu, potem my pojechaliśmy do nich. Ukoronowaniem współpracy była wystawa „Błękitne góry”. We wszystkich swoich pracach staramy się podkreślić, że jesteśmy z Kirgistanu. Jesteśmy z tego dumni. I uważam, że ludzie powinni wiedzieć o naszym kraju.
Jak reagujecie na krytykę? Np. wasza praca w wąwozie Boom została skrytykowana przez niektórych aktywistów.
Siergiej: Po to wyszliśmy na ulicę, żeby usłyszeć różne opinie. Wszystkim się nie dogodzi. Reagujemy adekwatnie na każdą krytykę.
Czy w najbliższym czasie Biszkek może oczekiwać od was czegoś wielkiego?
Siergiej: W najbliższym czasie chcemy pojeździć po regionach i innych miastach Kirgistanu i malować tam. Kirgistan to nie tylko Biszkek. Wszędzie pracuje się nam ciekawie.
Źródło: http://rus.azattyk.org/a/27428185.html. Przygotowali: Ajgerim Asankułowa i Adilet Dubajew.